DRGAJĄCY PŁOMIEŃ GROMNICY

Współczesny człowiek, zafascynowany coraz to nowszymi osiągnięciami techniki, pochłonięty mnóstwem spraw
i interesów, zapomina, że ma wokół siebie ludzi, a cóż dopiero ma wiedzieć o tej wyjątkowej świecy - gromnicy?

Gromnica jest to duża woskowa świeca w kolorze białym, kremowym lub żółtym. Jej drgający płomień, ciepło i blask, ojcowie nasi uznawali za znak potęgi Bożej.

Obyczaj święcenia gromnic datuje się od IX wieku, choć według podań procesja z zapalonymi świecami 40 dni po Bożym Narodzeniu, była znana w Rzymie już w czasach papieża św. Gelazego w V wieku. 2 lutego – Święto Ofiarowania Pańskiego – nazywamy też Świętem Matki Bożej Gromnicznej. Zapalony płomień gromnicy doniesiony do domu po Mszy świętej ma zwiastować zgodę i miłość w rodzinie.

Pobłogosławiona świeca towarzyszyła ludziom przez całe życie w różnych okolicznościach i w obliczu każdego niebezpieczeństwa. I nas współczesnych strzec może, jeżeli w drgającym blasku świecy dostrzeżemy Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstał i żyje!

Legendy podają, że w mroźne lutowe noce, Matka Boża chodziła po polach i miedzach z zapaloną gromnicą. Jasny płomień świecy rozpraszał groźne ciemności, chronił oziminy przed wymarznięciem i oświetlał drogę zbłąkanym
podróżnym. W staropolskim zwyczaju od palącej się świecy przyniesionej z kościoła, rozniecano - wygaszone wcześniej - wszystkie domowe ognie: w kuchni, piecu, lampce oliwnej przed świętym obrazem, dla „podtrzymania” ogniska domowego.

Latem, gdy niebo rozdzierały błyskawice, chrześcijanin zapalał gromnicę i obnosił ją wokół budynków gospodarskich. Następnie zapaloną stawiał na stole lub oknie przed obrazem Bogurodzicy, szepcąc modlitwę: „Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko...”. Powszechną praktyką stosowaną w całej Polsce było również połykanie
albo wdychanie dymu zgaszonej świecy. Miało to zapobiec chorobom gardła. Niekiedy też gromnicznym dymem okadzano chore, bolące miejsca. Należy dodać, że niektóre zabiegi uważano za wielce skuteczne.

„Gdy życie nasze dobiegnie do końca, gdy Bóg ostatnie godziny policzy, niech nam zaświeci, jak promienie słońca, światło gromnicy”.

Blask świecy towarzyszył domownikom wychodzącym naprzeciw kapłanowi niosącemu choremu wiatyk. Wierzymy,
że z zapaloną świecą w dłoni, lżej człowiekowi umierać.

Z gromnicą wiąże się wiele przyjemnych legend i podań. Na wybrzeżu bardzo często gromnicę zapalają żony czy matki, które oczekują na powrót mężów czy synów z morza, gdy dowiadują się o katastrofach czy burzach na morzu. Drgający płomień gromnicy wskazywał im drogę do domu niczym latarnia morska kierująca do bezpiecznej przystani.

Poświęcone świece zapalano w czasie groźnych epidemii, chorób zakaźnych. Pomyślmy o tym teraz, gdy jesteśmy owładnięci lękiem przed koronawirusem..

Jadwiga Kulik

do góry